Nowa seria wpisów na naszym blogu – poradników dla fotografów. Postaramy się od czasu do czasu zainteresować Was jakimś ciekawym artykułem.
DNG to format zapisu plików typu RAW promowany przez Adobe. Miał być rozwiązaniem problemu różnorodności standardów promowanych przez każdego producenta. Niestety nie udało się namówić wielkich graczy do tego i pozostał dziwolągiem który może służyć „po coś”, o ile używamy oprogramowania firmy Adobe. Tak było do wczoraj.
Całkiem niedawno ukazała się nowa wersja DNG convertera – aplikacji która zamienia pliki RAW na DNG, a w niej możliwość konwersji z kompresją stratną. Oczywiście, żaden profesjonalny fotograf nie zainteresuje się stratną kompresją RAW, skoro używa RAW… no bo przecież piksele znikają, dynamika spada a i pewnie szum robi się kilka razy mocniejszy. Przetestować jednak można.
Ponieważ jestem z tych, którzy chomikują na dyskach wszystko co mogą, a dyski z gumy nie są, postanowiłem sprawdzić opcję kompresji stratnej, gdyż być może uda się w ten sposób zaoszczędzić trochę miejsca.
Plik raw z Canona 5D mk II – 24,2 MB, plik DNG 5,7 MB– różnica kolosalna…
Idąc tropem oczywistych założeń, przyjąłem iż najwięcej zmian będzie widocznych w obszarach problematycznych: prześwietlonych lub niedoświetlonych.
Oto one:
Pierwszy plik to ekspozycja na -3 ev i fragment lekko prześwietlonego zderzaka
Drugi plik to ekspozycja na +3 ev, i grill przed chłodnicą
Nie wskazuję który plik jest oryginalnym plikiem CR2, a który DNG – oczekuję miłej dyskusji.
Autor: Zbigniew Kruk